Chcieli wysadzić pocztę.
Dzisiaj przed 10.00 pracownicy głównej poczty w Siemianowicach Śląskich powiadomili policjantów o odebraniu informacji, że ktoś chce wysadzić ich placówkę. Na miejscu zgodnie z procedurą zjawiły się wszystkie służby ratunkowe, a policjanci sprawdzili dokładnie cały budynek. Okazało się, że ktoś zrobił sobie żart. Nie na żarty będą jednak konsekwencje jakie żartowniś poniesie.
Dzisiaj przed 10.00 pracownicy głównej poczty w Siemianowicach Śląskich powiadomili policjantów o odebraniu informacji, że ktoś chce wysadzić ich placówkę. Na miejscu zgodnie z procedurą zjawiły się wszystkie służby ratunkowe, a policjanci sprawdzili dokładnie cały budynek. Okazało się, że ktoś zrobił sobie żart. Nie na żarty będą jednak konsekwencje jakie żartowniś poniesie.
Z budynku trzeba było ewakuować wszystkich ludzi i wstrzymać ruch na ulicy Świerczewskiego na czas akcji. Brała w niej udział straż pożarna, pogotowie ratunkowe, straż miejska, policjanci i inne służby techniczne. Z powodu czyjegoś żartu wszyscy stali przy poczcie, a przecież mogli być potrzebni gdzie indziej. Policjanci ustalają obecnie sprawcę tego zamieszania. Zwykle w takich przypadkach dzięki wykorzystaniu najnowszych technik wykrywczych są skuteczni i żartowniś prędzej czy później wpada w ręce organów ścigania. Ponosi wtedy surową karę. Może nawet pójść do więzienia, a na pewno będzie musiał zapłacić bardzo dużą sumę pieniędzy za działania wszystkich zaangażowanych w sprawę służb.